Co się stanie, gdy poliżesz pączka?
Twoje życie już nigdy nie będzie takie samo. Świat cię znienawidzi, stracisz pieniądze, przyjaciół, zostaniesz objęty policyjnych dochodzeniem, a media wmówią milionom ludzi, że dokonałeś zbrodni na miarę ludobójstwa.
Prawie bym przegapił tego newsa. Od tygodnia niewiele robiłem poza graniem na konsoli (nienawidzę grania, nienawidzę konsol) i mało interesowały mnie najważniejsze newsy, ale wobec tego nie mogłem przejść obojętnie. Nikomu nieznana słynna piosenkarka Ariana Grande polizała w sklepie pączka. Tak mnie to zbulwersowało, że w pierwszym odruchu chciałem wyrzucić przez okno wszystkie jej płyty, ale niestety żadnej nie posiadam.
Ariana polizała pączka, a po chwili, na widok kolejnych, wyrzuciła z siebie „Nienawidzę Amerykanów. Nienawidzę Ameryki”.
I się zaczęło…
Tak zwani internauci rzucili się na nią jak łysy na grzebień, wyzywając, kompromitując, ośmieszając i deklarując nienawiść do jej nienawiści. Zwyczajny news z dupy, taki którego wstawia się na stronę jak już się nie ma kompletnie o czym pisać, stał się międzynarodowym skandalem. Napisały o tym wszystkie media. Każde na swój sposób opisało tę niebywałą historię. Nikt nie stanął w jej obronie. Bo jak tu bronić rozpieszczonej gwiazdki? Zwłaszcza, że ona naprawdę polizała pączka.
To takie straszne, że aż się boję o tym pisać, bo jeszcze wzbudzę moich hejterów i pomyślą, że ja też liżę pączki. Nigdy przenigdy nie przyznawajcie się, że lizaliście pączki. A jeśli to robiliście, to macie przejebane.
Z czystej ciekawości obejrzałem feralne nagranie z Arianą, aby posłuchać, za co tak bardzo nienawidzi Amerykanów (bo ja ich kocham, Amerykę też kocham), ale niestety z tego nagrania nie dowiemy się niczego, poza tym, że świat znowu zgłupiał, bo dał się mediom nabrać. Gołym okiem, uchem i cyckiem widać, że z jej usta nie padła żadna deklaracja. To była zwyczajna odzywka w rodzaju „nienawidzę tego kraju”. Czasami mam wrażenie, że moi znajomi na FB od tego zdania zaczynają każdy dzień.
Jej wypowiedź została wyrwana z kontekstu, ale nikogo to nie obchodziło. Plebs jest bezmyślny. Nie analizuje. Plebs czyta nagłówek i już wie wszystko.
A przecież to mogło wyglądać całkiem inaczej…
Gdyby media zachowały się bezstronnie i napisały, gdzie jest sklep, w którym można kupić pączki polizane przez Arianę Grande, ludzie tłumnie ustawiliby się w kolejkach, aby chociażby dotknąć pączka polizanego przez gwiazdę. Swoją drogą, przysięgam, że sto razy bardziej wolałbym zjeść pączka przez nią polizanego niż spróbować kebaba podanego przez sprzedawcę prosto z łapy bez foliowej rękawiczki. Sto razy bardziej wolałbym, by Ariana polizała mi wszystkie produkty w lodówce niż znowu wkurwiać się w markecie na widok ludzi, którzy swoimi brudnymi łapami przebierają w pieczywie. Jakoś to nikomu nie przeszkadza…
Afera z piosenkarką pokazuje nam, do jakiego poziomu absurdu, posuwają się media, a wraz z nimi internety. Dawniej podrzędne gwiazdy rocka robiły rozpierdol w knajpach, z okien wyrzucano telewizory, ćpali, pili i pieprzyli się na potęgę. I wszystkim się to podobało, a nawet jeśli się nie podobało, to traktowało się to jako ciekawostkę, a nie sprawę rangi państwowej. Dziś wystarczy polizać pączka…
To wydarzyło się w Ameryce, ale w Polsce byłoby tak samo. Mieliśmy już wiele podobnie absurdalnych afer z gwiazdkami, które powiedziały za dużo lub zrobiły za mało.
Świetny przykład sterowania reakcjami odbiorców mieliśmy kilka tygodni temu, gdy świat obiegło to zdjęcie:
Media się zachwyciły. Tytułowano, że to najpiękniejsze, najsłodsze i w ogóle naj, naj zdjęcie w internecie. Afrykańskie dzieci z iPadem. Mi też się podoba.
Miesiąc wcześniej Apple prezentował swój Apple Watch. Do promocji zatrudnił modelkę Christy Turlington. Biegała z zegarkiem. W jakimś afrykańskim kraju. Niby nic, prawda? Jak lubi to biega.
Problem w tym, że na nią spadł hejt, bo pokazywała się wśród ubogich z drogim sprzętem. Padły głosy, że za jeden zegarek Apple mógłby wykarmić całą wioskę biednych afrykańskich dzieci.
Gdyby ten koleś od iPada miał gorszy dzień, to zostałby zrównany z ziemią za pasożytowanie na biedzie.
Niedawno mieliśmy jeszcze inny absurd. Spotify zmieniło ikonkę. Na bardziej zieloną. Albo mniej zieloną? Sam już nie wiem. W każdym razie jednego dnia moja ściana na Facebooku została zalana oburzonymi komentarzami, bo się ludziom kolor nie spodobał. Dżizas! Patrzę na mój telefon, na okropną ikonkę Safari, okropną Snapchata albo jeszcze brzydszą Endomondo i doprawdy nie rozumiem w czym problem? Spotify ma normalną, neutralną zieloną ikonkę.
To niesamowite, czym ludzie potrafią się przejmować. A potrafią wszystkim. I czuję, że będzie coraz gorzej, bo ludzie coraz mocniej są przekonani, że jeśli media się czymś przejmują, to wszyscy muszą. Serwisy społecznościowe wyuczyły w nas potrzebę opiniowania, w dużym stopniu potrzebę wyrażania negatywnych emocji, bo one przeważają.
Dziwię się, że ciągle tak wiele osób nie dostrzega, że prawie wszystko, co się dzieje wokół nas, nie ma znaczenia. Nie ma znaczenia, kto polizał pączka, kto komu coś ukradł, kto coś o kimś powiedział i gdzie nasikał. Dla naszego życia nie ma to żadnego znaczenia. Problemy ze świata polityków, celebrytów, sportowców nie są naszymi problemami. Ich grzechy i porażki mają zerowe znaczenie dla naszej egzystencji. Na co dzień nie zderzamy się w mediach z niczym, co wymaga naszej interwencji. Warto wyluzować, nie spinać pośladów, nie iść biernie za tłumem, który każdego dnia potrzebuje mieć kogoś na swoim stosie. Błogosławieni, którzy mają na wszystko wyjebane.
A już we wtorek prezentacja reszty okładki mojej nowej książki. To górna część :)